Britney Spears niedawno podpisała kontrakt na serię występów w Las Vegas. To miał być megahit, ale może okazać się porażką...
Za cykl koncertów "Piece of Me", który przez dwa lata będzie można oglądać w Planet Hollywood, piosenkarka otrzyma 15 milionów dolarów.
Pomysłodawcy show byli przekonani, że Britney Spears plus Las Vegas to strzał w dziesiątkę. Tymczasem serwis Radar Online donosi, że zainteresowanie występami gwiazdy wypada grubo poniżej oczekiwań:
Wydano fortunę na promocję tego wydarzenia i spodziewano się, że bilety sprzedadzą się na pniu. Niestety, sprzedaż była daleka od oczekiwań. Fakty są takie, że z 16 koncertów wyprzedały się zaledwie... trzy. Wielu traktuje to jako katastrofę.
Radar Online przypomina, że wejściówki na występy Celine Dion czy Shanii Twain zostały błyskawicznie wyprzedane:
Teraz organizatorzy obawiają się finansowej katastrofy. Sala, w której występować będzie Britney Spears, jest mała i mieści 4,5 tysiąca widzów. To wszystko nie wygląda zbyt dobrze dla Britney. Sprzedaż biletów musi skoczyć do góry, w innym wypadku inwestorzy i organizatorzy będą bardzo zawiedzeni.
Być może wpływ na nikłe zainteresowanie koncertami Britney Spears mają doniesienia "New York Daily News", że księżniczka popu podczas 90-minutowych występów będzie śpiewać z playbacku.
Britney najlepsze lata ma już za sobą?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz